Sample Image





Zmięszał się, a potem wpadł w gniew i zaczął dowodzić, że jestem komedyantka, bo mieszkam razem z nim, a udaję mniszkę.
Uczułam niezmierny ból policzka, wymierzonego przez istotę, która niegdyś była mi droga.
— Nie zrywaj białych róż brudnemi rękoma! — rzekłam.
— Już cię ta krew moja poplamiła — zaśmiał się szyderczo. — Już nie zmyjesz tych plam i palić cię one będą zawsze. Wreszcie, po co się łudzić?
białe róże rosną dla nas za wysoko!
— A czerwone za nisko...
Poszłam do swego pokoju i długo myślałam — (śmieszne, nieprawdaż?
), co czuje drzewo, gdy wiatr jesienny zrywa mu liście..
Aż się zanosi od śmiechu, chyląc koronę na "wszystkie strony: bo ten wiatr zrywa liście już zwiędłe, a co po nich ?
Niech lecą z wiatrem...
Ale drzewo śmiać się może, bo wie, iż na wiosnę okryje się nowymi, a serce ludzkie, obnażone z zieleni, schnie bez nadziei.
* * *
Konrad mnie przywołał do siebie, rozpłakał się i rzekł: — Daruj mi obelgę, którą ci wyrządziłem! Jestem zepsuty, kapryśny, zły!
Tobie szczęścia nigdy daćbym nie mógł, lecz Halce — spróbuję!
Wszystko, co lepsze w mej duszy, zwraca się ku tobie z podziękowaniem za to, co zrobiłaś dla mnie, a więcej jeszcze, iż nie będę miał na sumieniu tego dziecka.
(Żonę swą zwykle nazywa dzieckiem. Żona-dziecko! wydaje mi się to czemś nie do pogodzenia)...
Mimo wszelkich przejść bolesnych, czuję się dobrze, bo stanęłam w zgodzie sama z sobą.
* * *
_(Na pensyi).
_
Nie chciałam swą obecnością "męża oddzielać od żony, " więc przed przybyciem Haliny wróciłam na pensyę. Odrazu weszłam w tryb dawnych zajęć.
Skąd mi się wzięło tyle spokoju ? czy to płynie z poczucia obowiązku?
Obowiązek, to jedynie sztandar, który sam przez się zwyciężyć, ani zapalić do czynu — niezdolny.
Do tego trzeba miłości.


<<Poprzednia 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | 7 | 8 | 9 | 10 | 11 | 12 | 13 | 14 | 15 | 16 | 17 | 18 | 19 | 20 | 21 | 22 | 23 | 24 | 25 | 26 | 27 | 28 | 29 | 30 | 31 | 32 | 33 | 34 | 35 | 36 | 37 | 38 | 39 | 40 | 41 | 42 | 43 | 44 | 45 | 46 | 47 | 48 | 49 | 50 | 51 | 52 | 53 | 54 | 55 | 56 | 57 | 58 | 59 | 60 | 61 | 62 | 63 | 64 | 65 | 66 | 67 | 68 | 69 | 70 | 71 | 72 | 73 | 74 | 75 | 76 | 77 | 78 | 79 | 80 | 81 | 82 | 83 | 84 | 85 | 86 | 87 | 88 | 89 | 90 | 91 | 92 | 93 | 94 | 95 Nastepna>>